poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Gala UFC FIGHT NIGHT KRAKOW - Krótkie podsumowanie pojedynków

Pierwsza gala UFC FN w Krakowie dostarczyła wiele emocji i żaden fan MMA nie powinien być znudzony pojedynkami mimo że fight card nie był obstawiony wielkimi nazwiskami.
Oto mój krótki komentarz do pojedynków, które oceniam jako fan sztuk walki.

Gabriel Gonzaga vs. Mirko Cro Cop - Jak było słychać po reakcji kibiców, to zestawienie mimo sprzeciwu "ekspertów", zrobiło swoją robotę. Publika szalała i mocno dopingowała samego Mirco CroCopa, negatywnie reagując na wejście do oktagonu G. Gonzagi. Z mojej strony była to walka która najmniej mnie interesowała i byłem wręcz przekonany że gdy Mirko zostanie obalony, to walka skończy się bardzo szybko, a jednak okazało się że Chorwat potrafił zaskoczyć wolą walki i wiarą we własne zwycięstwo odwracając losy pojedynku na swoją korzyść. Totalna dominacja i dewastujące łokcie zrobiły swoje. To co rozpoczął Gonzaga rozcinając Cro Copa łokciami, dokończył w odpowiedzi Mirko zadając serie G&P na mocno zmęczonym rywalu. Pojedynek uniósł ciężar walki wieczoru i dał wiele emocji kibicom, za co obaj zawodnicy zostali nagrodzeni brawami. Ku mojemu zaskoczeniu doping podczas tej walki był znacznie mocniejszy nie na poprzedniej walce i mam na myśli głównie polskich kibiców.

Jimi Manuwa vs. Jan Blachowicz - To déjà vu z pierwszej walki P. Pawlaka na gali UFC w Berlinie. Trudno oceniać ten pojedynek, bo z jednej strony ciosy proste Błachowicza znalazły swoją wymowę na twarzy Jimi-ego, a z drugiej kompletna pasywność w klinczu i brak jakiejkolwiek próby obalenia. Manuwa nie okazał się wcale tak niebezpieczny jak to się mogłoby wydawać i za pewne jego nieustanna presja zrobiła  różnicę, co jest zresztą preferowane przez sędziów UFC. Jimi zrobił minimum by wygrać, a Janek oddał wynik bez walki. Zdecydowały kopnięcia Manuwy w klinczu, choć nie wyglądało to widowiskowo. Polak nie dał sobie zrobić krzywdy, ale to jest zbyt mało do zwycięstwa.  Za dużo szacunku do Manuwy i za mało agresji którą Janek kipiał podczas pierwszego pojedynku na gali UFC.

Pawel Pawlak vs. Sheldon Westcot - Paweł pokazał, że dobrze odrobił pracę domową i przygotował się na defensywną obronę przed klinczem i ciągłą próbą obaleń ze strony Westcot-a. Polak zrobił znaczne postępy i widać, że bardzo chciał zetrzeć plamę z poprzedniego starcia w Berlinie. Sheldon niestety ale pokazał anty MMA, próbując nieustanie i bezskutecznie obalania polaka, na co reagowała publicznośći: bucząc i gwiżdżąc kiedy ten kleił się. W końcówce doszło do wymiany i Polak był bliski skończenia.
Biorąc pod uwagę jak walczyli inni i co przeszedł Paweł podczas przygotowań(kontuzja), można stwierdzić że poradził sobie świetnie i wykonał swoje zadanie.

Joanne Calderwood vs. Maryna Moroz - Ta walka zaskoczyła wszystkich i z pewnością rozbudziła emocje w śród kibiców, nie tylko samym wynikiem, ale również tym co się działo po walce. Maryna pokazała, że świetnie czuje się w roli underdoga i uniosła presję walki z przymierzaną pretendentką do starcia z polską mistrzynią UFC. Joanne wydawała się nieobecna i bardzo możliwe że zignorowała rywalkę mając już w głowie walkę o pas. Początkowe brawa dla Moroz przerodziły się w zagłuszanie Ukrainki po tym jak wskoczyła na klatę i pokazała na Asię, że chce z nią walczyć. Kiedy na telebimach pokazano reakcję Joanny, wszyscy kibice wspierali ją skandując: "Asiaaa, Asiaaa"  i  odpowiadając buczeniem na każdą wypowiedź Moroz podczas wywiadu udzielanego dla D. Hardy. To mogło rozbudzić apetyt fanów MMA. Świetne rozpoczęcie głównej karty.

Seth Baczynski vs. Leon Edwards - Zgodnie z zapowiedzią, to ta walka w której nie wolno mrugać, bo można przegapić wynik końcowy. Szybkie zwycięstwo po uderzeniu z kontry Edwardsa było bardzo efektowne. Zawodnik okazał również świadomość i sam przerwał dobijanie nie czekając na reakcje sędziego. Seth najwyraźniej strzelał ślepakami ze swojego pistoletu na początku rundy. Walka trwała tylko 8sekund.

Bartosz Fabiński vs. Garreth McLellan - Bartek jako jedyny z polskich zawodników był przygotowany do tej walki fizycznie. "Butcher" dominował nad rywalem w klinczu i wykonywał efektowne rzuty zapaśnicze, co było nagradzane brawami przez publiczność. Zawodnik S4 szukał sposobu na pełną kontrolę w parterze, lecz zabrakło u "Rzeźnika" słynnych łokci, które dawały o sobie znać dopiero w końcowej fazie pojedynku. Cały przebieg walki pod dyktando Bartka, co pokazało, że doświadczenie zdobyte w poprzednich walkach przyniosło właściwy efekt oraz że szybkie zastępstwa dają ciekawe rezultaty. Polak wyglądał na pewnego i skoncentrowanego od początku do końca pojedynku ratując tym samym honor polskiego MMA.

Sergio Moraes vs. Mickael Lebout - Lebout w początkowej fazie pojedynku pokazywał niezłą pracę nóg oraz  skutecznie stopował rywala ciosami prostymi, ale niestety to zbyt mało by to jego ręka powędrowała do góry. Sergio wywierał skutecznie presje i skracał pole walki, szukając również gry parterowej. Brazylijczyk okazał się również mocniejszy fizycznie i wygrał jednogłośnie na punkty.

Yaotzin Meza vs. Damian Stasiak - Ten pojedynek, to doskonały przykład na to jak ładnie przegrywać w największej federacji MMA. Damian pokazał się z dobrej strony, a sam pojedynek miał przebieg w kilku płaszczyznach. D.Stasiak próbował obrotowych kopnięć, jak również nie bał się gry parterowej.  W jednej z rund był bardzo bliski skończenia walki przed czasem, ale rywala uratował dźwięk kończącej się rundy. Yaotzin minimalnie okazał się lepszym zawodnikiem, choć statystyki po walce działają na jego niekorzyść, to samo to nie jest wykładnikiem przebiegu walki.

Daniel Omielańczuk vs. Anthony Hamilton - Kibice w tej walce żywiołowo reagowali na to, co się działo w oktagonie. Danielowi w kolejnej walce brakuje pewności siebie. Jakby nie potrafił rozwinąć skrzydeł pokazując dobre zapasy, które okazują się jego piętą achillesową w UFC. Było sporo błędów, ale również i okazji do wygrania tego pojedynku. Jest progres, ale to zapewne zbyt mało by utrzymać się w wadze ciężkiej. Anthony wspiął się na wyżyny swoich możliwości, ale nie potrafił znaleźć skutecznej recepty by zakończyć walkę przed czasem.

Izabela Badurek vs. Aleksandra Albu - Dla Izy samo zbijanie wagi było dużym sukcesem i celem samym w sobie, co przełożyło się na walkę. Podobnie jak i Marcin jest bardzo niepewna w stójce i osłabiona zbijaniem wagi. Zabrakło doświadczenia i pewności siebie. Albu pokazała się z dobrej strony i jest gotowa na kolejne pojedynki w dywizji 115funtów. Zbyt dużo elementów nie grało by ta walka przyniosła oczekiwany efekt. Tylko z drugiej strony kiedy jest szansa to UFC się nie odmawia.

Marcin Bandel vs. Stevie Ray - Niezbyt pewny siebie Marcin desperacko szukał odpowiedzi w parterze, kiedy to rywal zyskiwał z każdą sekundą przewagę, ale również na ziemi Polak walczył o przetrwanie pod koniec pierwszej rundy, co kosztowało go bardzo dużo sił. W drugiej odsłonie zabrakło sił i bezradny M.Bandel rozbijany ciosami przegrał przed czasem. Moje wrażenie pozostaje takie, że ta kategoria wagowa nie jest dla Marcina najlepszym rozwiązaniem. Natomiast Stevie zaliczył niezły debiut okazując się lepszym zawodnikiem w każdej płaszczyźnie, tak jak to zapowiadał przed walką.

Rocky Lee vs. Taylor Lapilus - Taylor przeważał zdecydowanie w stójce i skutecznie rozbijał rywala próbującego bezradnie szukać drogi do obalenia. Jednostronny pojedynek gdzie Lapilus zdawał się być silniejszy fizycznie.


0 komentarze:

Prześlij komentarz